Polska – Dziki Zachód, gdzie prawo nie obowiązuje! A szeryfa brak [FELIETON KRZYSZTOFA TURZAŃSKIEGO]
Autor: Redakcja Radia Piekary w dniu 2024-01-10
Kamiński i Wąsik – posłowie? przestępcy? na pewno bohaterowie ostatnich dni. Wyrok sądu: 2 lata więzienia. Decyzja Prezydenta: ułaskawienie. Marszałek: postanowienie o wygaśnięciu mandatu. Sąd Najwyższy: uchylenie postanowienia. Kolejny sąd: doprowadzić do więzienia celem odbycia kary. Policja: wykonamy czynności. Karuzela prawna trwa.
Na naszych oczach wali się system prawny. Runęło poważanie dla sędziów jako osób zaufania publicznego. Nic nie jest jasne. Nic nie jest pewne. Nie ma autorytetów. Właściwie nie wiadomo czy jest jeszcze jakieś prawo i czy obowiązuje. I kto ma decydować o tym co słuszne.
Sędziowie, dublerzy, neo sędziowie, sądy uznawane i nieuznawane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Kary za naruszenie praworządności. Gdzie dwóch prawników tam trzy zdania. Gorzej. Gdzie dwóch sędziów tam sprzeczne decyzje. W tym już się nikt nie połapie, a już na pewno nie przeciętny Kowalski. A końca tego cyrku nie widać. Konflikt goni konflikt. Kolejne wyroki, postanowienia, oświadczenia, konferencje prasowe. I bądź tu mądry i pisz wiersze.
I Prezes Sądu Najwyższego uznaje działania Prezesa Izby Pracy Sądu Najwyższego za bezprawne. Ten ignoruje Panią Prezes i zamierza robić swoje. Minister Sprawiedliwości pełniący funkcję Prokuratora Generalnego jest w konflikcie z Prokuratorem Krajowym, który ignoruje i zamierza ignorować swoje szefa. Każdy robi co chce i co uważa. Kto szybciej i celniej wystrzeli do przeciwnika. I z prawem to nie ma nic wspólnego, chyba, że z prawem silniejszego. Posłowie, ministrowie, sędziowie – wszyscy są jak kowboje w spelunie na Dzikim Zachodzie, tylko szeryfa nie widać na horyzoncie.
Już sami sędziowie chyba nie wiedzą co zrobić, skoro sędzia mająca rozstrzygać sprawę Kamińskiego i Wąsika "ucieka" na L4, a później zapowiada urlop – jednoznacznie wskazując, że rozstrzygać sprawy nie chce. Bo każda decyzja, jakakolwiek by nie była, zostanie przez którąś ze stron podważona. Niech się martwi ktoś inny.
Rozstrzygał ktoś inny. Bardziej obowiązkowy? odważny? zaangażowany? Cholera wie, co z tym będzie. Stan faktyczny znów jest dramatyczny. Wąsik i Kamiński są posłami. Jednak skoro trafią do więzienia głosować nie będą. A co z immunitetem? Skoro są posłami – immunitet jest. Jeśli nie są posłami – immunitet wygasł. I znów jest pole do popisu dla rewolwerowców. Ależ za dwa dni na posiedzeniu Sejmu zaczną się pojedynki i awantury. Oglądalność znów wzrośnie. Aż żal, że Państwo na tym nie zarabia – byłaby korzyść z tego kabaretu. Panie Marszałku – włączyć reklamy, przynajmniej zarobicie na siebie.
Rozwiązania na dziś brak. A raczej jest tyle rozwiązań ilu zabierających głos. Specjaliści z facebooka już dawno problem rozwiązali. Polemizować z Sądem Najwyższym? Czemu nie? Wyrok sądu – dla jednych święty, dla innych bez znaczenia. Ułaskawienie? Nieważne. Ważne. Zrobić to, tamto, owamto. W oderwaniu od stanu prawnego. Facebook jednak swoje wie… Może plebiscyt zrobić i niech decyzję podejmą internauci? Łapka w górę kto za tym, że chłopaki nie są posłami, serduszko za tym, że są. Panie Marszałku…?
Suweren raczej się nie wypowie w żadnej formie. I może dobrze. Niech teraz politycy wypiją to piwo, którego nawarzyli. Byle nie naszym kosztem. Tylko, że na to już chyba za późno, bo wiarę w wymiar sprawiedliwości utracili już chyba najwięksi optymiści.
A ja tak trochę w oderwaniu od tych politycznych sporów i kłótni prawnych zastanawiam się nad czymś zupełnie innym. W przeszłości zapadł w sądzie wyrok, w którym stwierdzono, że obaj Panowie są przestępcami. Prezydent chłopaków czy to z sympatii, czy z przekonań politycznych, czy jakichkolwiek innych pobudek ułaskawił – uznając, że ostateczne rozstrzygnięcie w sądzie zapadło i ratując ich przed poniesieniem konsekwencji swoich czynów. To jasne, zrozumiałe i zgodne z prawem (chwilowo odkładam na bok spory prawne).
Powiedzcie mi Kochani Czytelnicy, kto więc wpadł na pomysł, żeby po wszystkim wpuszczać ich na salony? Kto to wymyślił, żeby osoby skazane, czyli przestępców, którzy nie ponieśli kary za swoje czyny zapraszać na stanowiska rządowe, a później listy wyborcze do Parlamentu. To już tak z nami źle, że brakuje w Polsce osób uczciwych, przynajmniej przyzwoitych lub chociaż nie karanych? Czy może chodzi o reprezentację interesów wszystkich grup społecznych – w tym także przestępców skazanych przez sądy wszelakie? Im też należy się coś od życia. Ktoś powinien reprezentować ich interesy. Może nawet nowe ministerstwo? Ministerstwo Złoczyńców?
Wyobrażacie sobie radnych skazanych za łapówki, oszustwa, kradzieże, czy inne kreatywne formy zarobkowania decydujących o finansach naszego miasta? Może kandydat na Prezydenta Miasta po wyroku za pobicie, czy napad z bronią w ręku? Przynajmniej porządek będzie, kiedy taki "szeryf" pojawi się w mieście. Nikt mu nie podskoczy, to i dyskusje i spory się skończą.
Wracając do meritum. Kiedyś popełnienie przestępstwa, czasami wykroczenia, a nawet skandalu obyczajowego było powodem do dymisji i odejścia z życia publicznego w niełasce. Dziś jest co najwyżej szansą na pokazanie przeciwnikom gestu Kozakiewicza. W sumie możecie mi naskoczyć…
Dziki Zachód.