Pościg w Strzybnicy. Wywiadowcy ruszyli za mężczyzną

Autor: w dniu 2024-10-17

Wywiadowcy zauważyli samochód. Rozpoznali go. W środku siedział mężczyzna, który także był im doskonale znany. Gdy zobaczył śledczych, rozpoczął ucieczkę. Co go do tego skłoniło? To wyszło na jaw później. Już po zakończonym pościgu.

Wywiadowcy patrolowali wczoraj rejon Strzybnicy, gdzie przed godziną 19.00 na jednym z parkingów przy ulicy Armii Krajowej zauważyli znajomy pojazd. Wewnątrz audi – jak przypuszczali – mógł znajdować się dobrze znany im mężczyzna. Co właściwie zrobił?

Pościg w Strzybnicy – mężczyzna próbował uciec, ale nie wyszło

Dlaczego policjanci zainteresowali się tym człowiekiem? Chodziło o środki odurzające, które miał w przeszłości przy sobie. Zdarzało się też, iż był pod ich wpływem, prowadząc. Kiedy śledczy zbliżyli się do pojazdu, mężczyzna siedzący za jego kierownicą zorientował się, że to mundurowi i zaczął uciekać. Rozpoczął się pościg, a uciekinier nie reagował na wyraźne sygnały do zatrzymania się. Do całej akcji włączyły się inne patrole, jednak zbieg nie dawał za wygraną. W pewnym momencie wrócił swoim pojazdem na osiedle. Chcąc zgubić pościg, kontynuował ucieczkę pieszo. Na nic jednak się to zdało, bo został złapany po kilkudziesięciu metrach.

Zatrzymany to 43-letni mieszkaniec Tarnowskich Gór, który nie miał prawa jazdy, choć to tylko jeden z jego problemów. W trakcie zatrzymania zaatakował interweniujących policjantów, wyzywając ich. Gdy został już obezwładniony, przebadano go alkomatem. Wprawdzie był trzeźwy, ale policyjny narkotest wskazał obecność amfetaminy w organizmie.

Pojazd, którym uciekał, trafił na policyjny parking, a zatrzymany prosto z komendy pojechał do szpitala. Tam lekarz pobrał mu krew do badań, a jej wyniki dadzą potwierdzenie na wstępny test na obecność środków odurzających w jego organizmie.

Mężczyzna usłyszał – po nocy spędzonej w celi – zarzuty niezatrzymania się do policyjnej kontroli, kierowania pojazdem pod wpływem środków odurzających, naruszenia nietykalności cielesnej policjantów i ich znieważenia, a także sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym, bo w trakcie ucieczki złamał wiele przepisów prawa, wjeżdżając na chodniki, po których poruszali się piesi.

Prokurator objął go policyjnym dozorem, a teraz o jego dalszym losie zdecyduje sąd. Grozić mu może nawet do 5 lat więzienia.