Zapłon metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice. W jakim stanie są poszkodowani?

Autor: w dniu 2025-01-22

Służby medyczne robią wszystko, co mogą, aby pomóc górnikom poszkodowanym w wyniku zapłonu metanu, do którego doszło dziś w kopalni "Knurów-Szczygłowice" należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Niektóre osoby wymagające pomocy medycznej trafiły do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, inne zostały przetransportowane, także drogą powietrzną, do innych placówek medycznych.

Podczas zorganizowanego dziś briefingu prasowego przedstawiciele siemianowickiego szpitala spotkali się z dziennikarzami i odpowiadali na temat stanu zdrowia poszkodowanych.

– Przywieziono do nas pięciu górników, jeden przyleciał drogą lotniczą, czterech – jak mówi slang – na kołach, czyli pogotowie. Stan wszystkich jest bardzo ciężki. Dwóch mamy na OIOM-ie. Czekamy jeszcze na transport dwóch górników. Trzeba zdać sobie sprawę, że jeśli ktoś jest w atmosferze gorącego pyłu, to może to być obciążające i mogą być oparzenia dróg oddechowych  – mówi dyrektor szpitala Mariusz Nowak.

Co jeszcze wiadomo o tych, którzy znaleźli się w siemianowickiej lecznicy?

– Są oparzenia drugiego, trzeciego stopnia. Od 35 do nawet 85 procent powierzchni ciała, najpewniej z oparzeniami dróg oddechowych – przekazuje doktor Karolina Ziółkowska, dyrektor do spraw medycznych w siemianowickim szpitalu.

Wiadomo, że zespół medyków wykorzysta wszystkie niezbędne narzędzia, by zadbać o pacjentów – w procesie leczenia wykorzystana zostanie zarówno komora hiperbaryczna, ale wykorzystane będą też materiały z banku tkanek.

Przypomnijmy, do zapłonu metanu doszło dziś w ścianie XVII pokład 405/1 poniżej poziomu 850 m. Wycofano 44 osoby. O stanie zdrowia pacjentów wypowiadał się także dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

-Udzielono 16 osobom pomocy medycznej. 14 osób przetransportowano do szpitali okolicznych – w Rybniku, Siemianowicach Śląskich (oparzeniówka), bo głównym problemem tych, około 60-70% powierzchni ciała poparzona, nie u wszystkich pacjentów są uszkodzenia kończyn czy potłuczenia. Diagnostyka i badania są przeprowadzane w różnych szpitalach aglomeracji śląskiej – mówi Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Szczegóły zdarzenia opisaliśmy tu. Wiadomo, że transport niektórych pacjentów odbywał się drogą lotniczą nie tylko na terenie naszego regionu. Z płyty Katowice Airport startował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał poszkodowanego do jednego z krakowskich szpitali (wcześniej pojawiały się informacje, że celem transportu miała być Warszawa, jednak zmieniono destynację).

Fot. Piotr Adamczyk