Zrobił to! Tomasz Sobania przebiegł przez Stany Zjednoczone!
Autor: Andrzej Zazgórnik w dniu 2025-02-05
Obok dokonań "polskiego Forresta Gumpa" nie sposób przejść obojętnie, bo kiedy wydawało się, że dokonał niemożliwego, nie osiada na laurach, tylko bierze się za realizację kolejnego celu. Tomasz Sobania kolejny raz przekroczył granicę.
Związany z Gliwicami 26-letni biegacz ekstremalny Tomasz Sobania postawił ostatni krok w swoim niezwykłym biegu przez Amerykę! Polski Forrest Gump przebiegł 125 maratonów w 139 dni. To ponad 5250 km.
Tomasz Sobania przebiegł Stany Zjednoczone. Przyświecał mu ważny cel
Jak zachęcić do wstania z fotela i działania? Najlepiej dając dobry przykład. Tomek Sobania wie, jak inspirować z rozmachem – przebiegł całą Amerykę, udowadniając że przekraczanie własnych granic jest możliwe. Pokonał Route 66, w 139 dni w 125 maratonach przebiegł przez Teksas, Arizonę, Nowy Meksyk i Kalifornię do Los Angeles. Zdarł 30 par butów. W wyzwaniu towarzyszyła mu wierna ekipa kierowców, fizjoterapeuta i fotograf. Tomek wyruszył 15 września z Central Parku w Nowym Jorku, bieg zakończył 2 lutego w San Diego.
To najbardziej spektakularny, choć nie pierwszy wyczyn Tomka. Wcześniej przebiegł całą Polskę, biegł też do Rzymu, Grecji i Hiszpanii. Warto przypomnieć, że związany z Gliwicami sportowiec ekstremalny ruszył w drogę, by zrealizować ważny cel – zgromadzić pieniądze na zakup pudełek dostępności dla osób z niepełnosprawnościami.
Wspierają go kierowcy, fizjoterapeuta oraz fotograf, który dokumentuje jego wyczyn. O tym wyczynie jest głośno poza naszym regionem. Tomaszem interesują się amerykańskie media. Ostatnio informacje o jego wyczynie ukazały się w materiałach telewizji Fox News w Texasie oraz ABC 7 Amarillo. Na bieżąco informował o swoich poczynaniach w mediach społecznościowych.
Tomasz Sobania mierzył się z ogromnym wysiłkiem, a dodatkowo nie obyło się bez kontuzji i urazów, które są nieuniknione w takich wyzwaniach. Podkreślał, że ostatnie dni to ciągła walka z bólem. Skarżył się na problemy z nogą czy barkiem. Narzekał również na niesprzyjające warunki pogodowe. Wiedział jednak, że gdyby miał zwracać uwagę na te niedogodności, nie zdołałby zrealizować postawionego sobie celu.
W Saint Louis koniecznością stała się pomoc medyków. W jednej z klinik trzeba było podać, poprzez zastrzyk, blokadę stawu, co pozwoliło nie odczuwać bólu w barku. Podkreślał przy tym, że nie jest to rozwiązanie trwałe, ale pozwoliło kontynuować bieg.
Kryzys na finiszu
Na początku stycznia, gdy do mety pozostawało jeszcze około 500 kilometrów, pojawił się poważny kryzys. Sobania podkreślał, że przez ponad rok codziennie pracował nad tym projektem i biegł przez cztery miesiące, stawiając czoła trudnościom, zobowiązaniom, nagraniom do filmu dokumentalnego. Musiał mierzyć się z przemęczeniem, nadmiarem bodźców, a przede wszystkim – własną ambicją. Podkreślał w mediach społecznościowych, że nie zdołałby osiągnąć celu, gdyby nie wszyscy ludzie wokół.
Bezinteresowna pomoc
Podczas biegu Sobania nie tylko pokonywał kolejne kilometry, ale też angażował się w pomoc charytatywną. Wspierał m.in. polską rodzinę Szymańskich z Los Angeles, która straciła dom i samochody w pożarze w dzielnicy Pacific Palisades.
Nie ograniczał się jednak do zbiórek. Apelował w mediach społecznościowych o pomoc wolontariuszy. Ta była niezbędna wtedy, gdy w Altadenie szefowa kuchni TK Kayle serwowała posiłki rodzinom dotkniętym pożarem w Eton.
Sukces mimo przeciwności
Ostatecznie Sobania dotarł do mety, nie poddając się kontuzjom ani zmęczeniu. Kluczowe okazały się regeneracja – trwająca 12 godzin na dobę – oraz odpowiednia dieta. Po drodze wielokrotnie doświadczał także ludzkiej życzliwości.
"Tomek osiągnął coś niewiarygodnego! Przebiegł całe Stany Zjednoczone od Nowego Yorku do San Diego. Maraton dziennie. Pięć miesięcy Podsumowania czas jeszcze nadejdzie, ale pokażmy jak jesteśmy wszyscy z niego dumni!" – napisano w poście opublikowanym 3 lutego, gdy wyzwanie dobiegło końca.
Fot. UM Gliwice