Leśne Pogotowie od lat pomaga zwierzętom. Zostało zaatakowane w sieci

Autor: w dniu 2025-04-28

Leśne Pogotowie jest jednym z najstarszych i największych ośrodków dla dzikich zwierząt w Polsce. Pomaga rocznie kilku tysiącom zwierząt, a ponad połowa z nich wraca do swojego naturalnego środowiska. Nie brakuje też stałych pensjonariuszy. Setki osób i instytucji chwali działalność tej specjalistów od opieki nad zwierzętami, jednak są również tacy, którzy chcą zaszkodzić dziełu Jacka Wąsińskiego. Internauci stają w jego obronie.
Do nietypowej sytuacji doszło w niedzielne południe. Właśnie wtedy do Leśnego Pogotowia przywieziony został łabędź z problemami zdrowotnymi. W tamtym czasie ci, którzy niosą pomoc potrzebującym zwierzętom, realizowali swoją misję poza ośrodkiem, a poszkodowany ptak został umieszczony w drewnianej skrzyni, którą przygotowano na wypadek takich sytuacji. Chodzi o to, by zwierzę było bezpieczne do momentu, gdy zostanie mu udzielona pomoc.
"Łabędź przebywał w skrzyni w cieniu, w przewiewnym miejscu. Nie mógł mieć tam wody – to standardowa procedura, bo przy urazach neurologicznych zwierzę może się zachłysnąć i utopić nawet w niewielkiej ilości wody. To są zasady wynikające z troski o ich bezpieczeństwo" – poinformowano w poście.
Postawiono diagnozę i zrobiono wszystko, co niezbędne.
"Ptak miał objawy neurologiczne, prawdopodobnie po uderzeniu. Około 16:45 został przez nas zabrany i odpowiednio zaopatrzony, a około 17:45 przyjechał lekarz weterynarii, który podał mu kroplówki, antybiotyki i leki wzmacniające – wszystko, by jak najszybciej mu pomóc" – informuje Leśne Pogotowie odnosząc się do zaistniałej sytuacji.
Podkreśla przy tym, że lekarz weterynarii, który niósł pomoc, jest na cały swój obwód, co sprawia, że musi realizować wiele pilnych interwencji. Wydawałoby się, że wszystko poszło zgodnie z planem i najlepszymi praktykami, jednak znalazł się ktoś, kto postanowił oskarżyć pogotowie…
"Niestety, sytuację tę wykorzystały dwie osoby, które postanowiły zrobić z nas potwory. Oskarżyły nas publicznie o znęcanie się nad zwierzęciem, nie rozumiejąc, że w tym samym czasie pomagaliśmy wielu innym potrzebującym zwierzętom. Dla nich liczył się tylko ten jeden ptak. Panie powiedziały, że interesuje je tylko ten ptak bo on jest ich, nie interesuje ich nic innego" – czytamy w oficjalnym komunikacie.
Kobiety, które dostarczyły łabędzia czekały z nim na pomoc do 20.00, jednak wówczas na miejscu pojawiały się też inne osoby ze zwierzętami wymagającymi wsparcia. Doszło do niezdrowej sytuacji.
"W tym czasie przyjeżdżały kolejne osoby ze zwierzętami, które potrzebowały pomocy – ale te panie zniechęcały je, mówiąc im, żeby nie zostawiały tu zwierząt, bo "je męczymy". Finalnie osoby odjechały. Zamiast pomóc innym zwierzętom w potrzebie, skutecznie uniemożliwiały ich ratunek" – czytamy w opisie zaistniałej sytuacji.

Kobiety oczekujące na pomoc dla łabędzia miały pretensje, że nikt nie czekał przy bramie o 12:00, aby natychmiast zająć się przywiezionym ptakiem. Podkreślono jednak, że Leśne Pogotowie zajmuje się interwencjami w terenie i nie ma możliwości, by cały czas ktoś czuwał przed bramą. Padły oskarżenia, że łabędź czekał na pomoc 10 godzin, jednak to – przekazuje Leśne Pogotowie – nieprawda. Był to czas ponad połowę krótszy.

Leśne Pogotowie od lat pomaga zwierzętom. Mierzy się z hejtem

Pomoc jest udzielana zwierzętom codziennie, bez względu na święta, weekendy czy własne sprawy. W skali roku leczonych są setki zwierząt. Te argumenty były niczym wobec zaciekłości atakujących.
"Co najbardziej boli — wszystkie tłumaczenia, że byliśmy na interwencjach, że łabędź otrzymał pomoc natychmiast po naszym powrocie, a także opinia lekarza weterynarii, który dokładnie ocenił stan ptaka i wdrożył leczenie, nie docierają do tych osób. Przyjechała do nas nawet Pani Wiceprezydent miasta Chorzów w celu zobaczenia jak wygląda sytuacja na własne oczy"  – czytamy w komunikacie.
Szkalujące komentarze pojawiały się w grupie Kocham Chorzów. Niektóre z nich w obliczu prowadzonej dyskusji były moderowane przez autorkę. Wydźwięk był jednoznaczny – łabędź przez 10 godzin był pozbawiony opieki. 
"Jesteśmy w głębokim szoku i jest nam bardzo przykro. Smutne jest to, że w internecie łatwiej jest obrzucić kogoś błotem niż dostrzec prawdę i ciężką pracę" – odpowiada w obliczu sytuacji pogotowie, podkreślając, że zwierzę otrzymało należytą pomoc.
Sama sytuacja jest krzywdząca.
"Pomimo miłości do zwierząt, takie sytuacje naprawdę odbierają nam siły i chęci do dalszego działania. Niestety ta sytuacja przelała czarę goryczy, nasza praca została oceniona na podstawie normalnego działania, na gorąco zastanawiamy się czy jest sens to robić" – podkreślono w oficjalnym komunikacie, podkreślając, że dochowano największej staranności w opiece nad poszkodowanym ptakiem.
Podjęto już niezbędne działania na rzecz ochrony przed oczernianiem w przestrzeni internetowej.
"Wobec tych pań zostaną podjęte kroki prawne, nie zostawimy tego tak na pewno. Nie będą nam takie osoby mówiły jak i kiedy mamy działać, kogo zatrudniać, gdzie być w każdej godzinie i wytykać nazwę ośrodka, czepiać się o wszystko, nękać siedząc pod bramą i odsyłać bezpodstawnie ludzi ze zwierzętami kłamiąc o tym jak pomagamy" – skwitowano sprawę.
Pojawiły się już osoby, które gotowe są pomóc w zaistniałej sytuacji.  Słów wsparcia nie brakuje.
"Każdy, który zna Leśne Pogotowie i szczere oddanie Pana Jacka, a takich jest bardzo dużo, nigdy w takie bzdury nie uwierzy" – napisała Agnieszka. "prawda już chyba dotarła bo wyłączyli komentarze pod tym szkalującym was postem" – napisała Ania. "Robocie kawał świetnej roboty. Nie warto przejmować się takimi "pomagaczami", którzy nie mają pojęcia o Waszej pracy, a potrafią jedynie krytykować. Sama od ponad 11 lat jestem wolontariuszem i również spotkałam się z tego typu osobami i mam dla nich jedną radę "przyjdź, zrób to lepiej" – odniosła się do sprawy Karolina. "Panie Jacku, nie znamy drugiego człowieka, który z takim sercem i zaangażowaniem niesie pomoc zwierzętom. Taka sytuacja jak dziś z pewnością podcięła Panu skrzydła. Proszę jednak przeczytać komentarze. Mamy nadzieję, że one znów tych skrzydeł Panu dodadzą." – pisze "Na spacer z psem"