Bieg Katorżnika katuje, upadla i miesza z błotem? Sprawdziliśmy

Autor: w dniu 2024-08-10

XIX Bieg Katorżnika organizowany w tym roku w nowej lokalizacji zgromadził wielu tych, którzy na własnej skórze chcieli przekonać się, na co ich stać, w naprawdę trudnych warunkach. Wśród nich był przedstawiciel Radia Piekary.

"Woda, bagno, rowy, błoto, smród i stęchlizna, pijawki i inne robactwo, czyli środowisko przyjazne każdemu Katorżnikowi umili spędzenie sierpniowego weekendu w Kokotku. Ale zanim podejmiecie decyzję o zgłoszeniu zastanówcie się czy Katorżnik jest imprezą, która Was usatysfakcjonuje. Czas pokonywania ok. 12 km trasy jest zbliżony do waszych wyników w maratonie. Nie tylko pot i łzy ale naprawdę dużo krwi, skręceń, zerwań i zasłabnięć jest nieodłącznym elementem tych zawodów. Pomimo przebywania w wodzie dręczyć Was będzie pragnienie, a w chwilach słabości nie otrzymacie pomocy. Czy warto za niemałe przecież pieniądze być jeszcze upadlanym, katowanym i mieszanym z błotem?" – tymi słowy opisuje Bieg Katorżnika jego organizator – Wojskowy Klub Biegacza Meta. Zatem czy faktycznie jest aż tak trudno, jak zostało napisane? Postanowił to sprawdzić nasz wysłannik Andrzej Zazgórnik, który na co dzień redaguje artykuły na radiopiekary.pl.

Zmagania odbywały się falami, jak relacjonuje, i pierwsza z nich wystartowała o 10.00. Wśród zawodników kobiety, mężczyźni, dzieci. Właśnie dlatego można śmiało powiedzieć, że jest to wydarzenie dla każdego. Ci, którzy startują, chcą sprawdzić samych siebie – jedni pierwszy, inni kolejny raz, bo nie brakuje weteranów, którzy – jak mówili – stali się już stałymi bywalcami. Inni, ci, którzy zaliczyli premierowy start, niejednokrotnie mówili, że wrócą.

Zanim jednak zawodnicy stanęli na linii startu biegu organizowanego w ośrodku Posmyk Leśne Ustronie w Lublińcu, musieli (jak to zwykle bywa w przypadku wydarzeń sportowych) podejść do biura zawodów, by potwierdzić start i odebrać pakiet startowy. Jak prezentowała się trasa? Większa jej część wytyczona została przez zbiornik wodny, błoto, kanały. Wszędzie mnóstwo konarów, wysokie trawy, pływanie w błocie – warunki, można rzec, dla koneserów. Warto było ochronić piszczele, założyć rękawice. Jak do przebiegu tegorocznej edycji odnoszą się organizatorzy?

– Samo miejsce nakazuje pewne zmiany w poprowadzeniu trasy, ale również poziom wody w tym roku (bardzo niski). Mogliśmy poprowadzić trasę na przełaj, przecieliśmy całe jezioro. Tego nigdy w dotychczasowych, 18 edycjach, nie było – mówi Zbigniew Rosiński, dyrektor biegu.

W biegu, jak mówi dyrektor Rosiński, wzięło udział około 1000 osób. Bieg Katorżnika to pierwszy w Polsce (a nawet na świecie) "bieg błotny".

Ideą Biegu Katorżnika jest pokazanie elementów szkolenia żołnierzy. Wsparcia udzielili oganizatorom partnerzy: Dowództwo Wojsk Specjalnych, 5 Pułk Chemiczny i Nadleśnictwo Lubliniec.

Ostatecznie Andrzej Zazgórnik reprezentujący Radio Piekary ukończył zmagania w czasie 2.35.09, zajmując drugie miejsce w kategorii dziennikarzy.