Operator żurawia wcale nie był chory. Na pomoc ruszyli specjaliści
Autor: Andrzej Zazgórnik w dniu 2025-05-27
Był 40 metrów nad ziemią i ciężko było się z nim skontaktować. Okazało się, że nie chodziło o problemy zdrowotne. Wszystko stało się jasne, choć nie chodzi tu o jasność umysłu.
Dzisiaj przed 12.00 dyżurny rudzkiej komendy otrzymał zgłoszenie o nieprzytomnym operatorze dźwigu, który pracował na budowie w dzielnicy Godula. O zdarzeniu informował kierownik budowy. Zawiadamiający nie mógł skontaktować się ze swoim pracownikiem będącym w kabinie ponad 40 metrów nad ziemią (!).
Początkowo na miejsce zdarzenia wysłany został zespół ratownictwa medycznego, jednak szybko okazało się, że to nie problemy zdrowotne. Gdy udało się już nawiązać kontakt z operatorem, nabrano wątpliwości co do jego trzeźwości…
Mężczyznę z kabiny dźwigu sprowadzili na ziemię wyspecjalizowani w działaniach wysokościowych strażacy. Kiedy policjanci sprawdzili jego stan trzeźwości okazało się, że operator żurawia – 34-letni mieszkaniec Zabrza – miał w swoim organizmie blisko promil alkoholu. W kabinie dźwigu znalezione zostały puste butelki po alkoholu.
Policjanci sprawdzają, czy swoim zachowaniem 34-latek nie naraził innych osób na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub nawet życia. Jeżeli zarzuty potwierdzą się, nieodpowiedzialnemu mężczyźnie, zgodnie z kodeksem karnym, będzie groziła kara nawet do 3 lat więzienia. Czekają go zapewne również surowe konsekwencje dyscyplinarne.