Piekary Śląskie: Pracownicy poczty pomogli seniorce. Była przekonana, że bierze udział w tajnej akcji

Autor: w dniu 2024-12-05

Pracownica placówki Poczty Polskiej w Piekarach Śląskich była przekonana, że doszło do oszustwa, kiedy zdenerwowana starsza pani chciała wypłacić "w okienku" duże pieniądze. Faktycznie okazało się, że rzekomy "siostrzeniec" to naciągacz.

Do placówki pocztowej w Piekarach Śląskich przyszła starsza kobieta wypłacić aż 25 tysięcy złotych. Pracownica Poczty Polskiej zaniepokoiła się nietypową prośbą klientki i zwróciła się do swojej przełożonej, by lepiej ocenić zaistniałą sytuację. Stało się jasne, że starsza pani mogła stać się ofiarą oszusta.

– Krótka rozmowa z 90-latką potwierdziła, że jest ona stanowcza – chce wypłacić całą tę kwotę i nie zamierza wyjaśniać, na co zamierza ją przeznaczyć – relacjonuje Róża Jurek, zajmująca się obsługą klientów w Urzędzie Pocztowym Piekary Śląskie 1.

Seniorka nalegała, by spełnić jej prośbę. Konieczne było zachowanie zimnej krwi.

– Zaniepokojona sytuacją delikatnie dopytywałam, czy klientka ma pewność, że dobrze rozumie cel wypłaty i czy ma kontakt z osobą, której rzekomo zamierza przekazać pieniądze. Starsza pani jednak uparcie nalegała na wypłatę i stała się wyraźnie zdenerwowana. Powiedziała, że to nie sprawa Poczty i próbowała szybko odejść – dodaje Katarzyna Witecka-Latko, kontroler w UP Piekary Śląskie 1.

"Siostrzeniec" okazał się oszustem

Pracownice placówki Poczty Polskiej nie poddały się, ponieważ miały powody sądzić, że coś jest nie tak. Pani Katarzyna zaprosiła seniorkę na zaplecze, gdzie mogły rozmawiać bez świadków. Wtedy też na telefon kobiety zadzwonił rzekomy "siostrzeniec", który podniesionym głosem naciskał, by natychmiast wypłaciła pieniądze.

Seniorka tłumaczyła, że pieniądze potrzebne są na remont mieszkania, jednak z każdym kolejnym pytaniem pracownic placówki wyjaśnienia stawały się coraz bardziej chaotyczne. Wtedy pani Katarzyna zrozumiała, że starsza pani została najpewniej zmanipulowana przez naciągaczy.

Seniorka brała udział w tajnej akcji policyjnej

W końcu 90-latka wyznała, że "bierze udział w tajnej akcji policyjnej", mającej pomóc w złapaniu szajki oszustów. To tylko potwierdziło obawy pracownic Poczty. Gdy dzwoniący po raz kolejny mężczyzna zaczął krzyczeć na seniorkę, aby ta natychmiast wypłaciła pieniądze, pani Katarzyna stanowczo zareagowała, oświadczając, że dzwoni na policję. Po tych słowach połączenie nagle zostało przerwane, a telefon seniorki umilkł.

– Z jednej strony, trudno się dziwić, że klientka nie chciała powiedzieć, na co jej taka duża kwota, ale z naszej perspektywy takie niewygodne pytania, które zadawały pracownice placówki, są konieczne. Choć bowiem wstępnie złoszczą, potem okazują się być zbawienne – wyjaśnia Jacek Harazim, naczelnik UP Piekary Śląskie 1.

Dzięki reakcji i czujności pracowników Poczty Polskiej starsza pani uniknęła oszustwa, które mogło pozbawić ją oszczędności życia. Na miejsce przyjechała policja, która potwierdziła, że był to klasyczny scenariusz oszustwa "na policjanta". Przestępcy wykorzystali podeszły wiek i zaufanie seniorki, by nakłonić ją do wypłaty oszczędności pod pozorem wsparcia tajnej operacji.