Zdziczenie obyczajów [FELIETON KRZYSZTOFA TURZAŃSKIEGO]
Autor: Redakcja Radia Piekary w dniu 2024-02-07
Dantejskie sceny, gorszące sceny, awantura przed Sejmem, przepychanka ze Strażą Marszałkowską, Kamiński uderzony w twarz, gigantyczne zamieszanie – krzyczą nagłówki internetowych relacji. Wzrost klikalności i oglądalności zagwarantowany. Wróci zainteresowanie polityką i "odwiecznym" sporem PiS/PO. A przecież ani specjalnej przepychanki, ani większego zaskoczenia nie było. I jak któregoś dnia posłowie przeciwnych opcji dadzą sobie po pysku też specjalnie nikogo nie zdziwi. Sądzę, że wiele osób uzna, że słusznie się stało. Odkąd Braun złapał za gaśnicę właśnie do tego zmierzamy.
Jak się dobrze przyjrzeć to największe zamieszanie przed Sejmem zrobili wszyscy dokumentujący to wydarzenie. Z każdej strony na uczestników przepychanki nacierali ludzie uzbrojeni w telefony, aparaty i kamery. Ten szczelny kordon tworzący współczesnego rzymskiego żółwia (tylko do wewnątrz) zataczał się to na prawo, to na lewo, a znajdujący się w samym środku zamiast czuć się bezpiecznie byli nieco wystawieni na strzał. I strzał się pojawił z niespodziewanej strony, bo Macierewicz przyłożył niechcący Kamińskiemu.
Spory prawne – a z takim sporem mamy do czynienia – powinny być rozpatrywane przez odpowiednie instytucje. Tylko dziś porządek prawny runął i nie ma się na czym oprzeć. Każdy ma swoją interpretację, swój sąd i swoje zdanie. Efekt jest prosty – przepychanki przed Sejmem. Kto głośniej krzyczy, kto przeciągnie na swoją stronę opinię publiczną. Prawo pełni tutaj rolę jedynie instrumentalną. Kto się lepiej umości – ten wygrywa.
Prawo silniejszego zaczyna wygrywać z prawem. Po co komu procedury, po co komu wyroki skoro najważniejsze osoby w Państwie mówią, że są nieważne. Niby wyroki, niby sędziowie, niby trybunał… Wszystko można dziś podważyć. Ostatecznie zawsze można złapać za gaśnicę lub coś o podobnym ciężarze gatunkowym i wyrazić swoje zdanie w sposób bezpośredni, ku uciesze gawiedzi.
Coraz bardziej żenujący i wstrętny staje się język polityki. To już plebiscyt wzajemnych wyzwisk, oszczerstw, oskarżeń i zarzutów. Niby jesteśmy tym wszystkim zniesmaczeni, ale tak naprawdę przyklaskujemy jednej lub drugiej stronie w zależności od preferencji politycznych. Słowo "kłamstwo" zostało już odmienione przez polityków przez wszystkie przypadki i nikt już nie wie co jest prawdą. Nawet nie wiadomo czy prawda w ogóle istnieje i kto miałby to stwierdzić.
Problemem nie są więc przepychanki – bo to zaledwie pierwsze skutki tego, co zrobiono z systemem prawnym w naszym kraju. Z autorytetami, z prawem, z sędziami i z sądami. Wszystko runęło i nie ma się na czym oprzeć. Na zdrowy rozsądek polityków i ludzi nie ma co liczyć. Kiedy prawo nie obowiązuje zaczyna się liczyć się siła.
I niestety, to wszystko zaczyna nas coraz bardziej dotyczyć. To nie zostaje w Warszawie. Przykład idzie z góry. Za chwilę wybory samorządowe i na szczeblu lokalnym już się zaczyna kołowrotek. I nie ma żadnych zahamowań. Wyzwiska, oszczerstwa i odmienianie "kłamstwa" przez wszystkie przypadki. A rywal polityczny to zaraza, trucizna i śmieć, którego trzeba się pozbyć. Prostactwo, chamstwo i dzicz weszło na salony i tu się umościło.
Czy ktoś tam w Warszawie się zastanawia nad tym co robi? Do czego partyjni działacze doprowadziliście? Dokąd zmierzacie? I co będzie z Polską, samorządem i nami wszystkimi? Jak tak dalej pójdzie agresja rosyjska nie będzie potrzebna.
Sami się zatłuczemy w tej wojnie Polsko-Polskiej.
Źródło: https://www.krzysztofturzanski.pl/2024/02/zdziczenie-obyczajow-2/