Policja ruszyła w pościg za dostawczakiem. Co działo się później?
Autor: Andrzej Zazgórnik w dniu 2024-11-12
Służby ruszyły w pościg za dostawczakiem. Sytuacja była bardzo dynamiczna, a kierowca próbował zrobić wszystko, by uniknąć odpowiedzialności. Ostatecznie nie zdołał uciec. Teraz odpowie za to, co zrobił.
Właściciel skradzionego dostawczaka rozpoznał swój samochód, choć jego tablice rejestracyjne zostały zmienione. Służby ruszyły do akcji, a cała sytuacja była dość dynamiczna. Jak się zakończyła? Znane są szczegóły.
Pościg za dostawczakiem. Do czego doszło?
44-letni sprawca został zauważony przez właściciela skradzionego pojazdu, który rozpoznał swój samochód mimo zmienionych tablic rejestracyjnych. Mężczyzna zawiadomił dąbrowską Policję, która podjęła natychmiastową interwencję.
W pościg za podejrzanym zaangażowane zostały trzy radiowozy, w tym jeden nieoznakowany, co umożliwiło szybkie i skuteczne podjęcie działań. Mężczyzna, nie zważając na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu, kontynuował ucieczkę, manewrując po ulicach miasta. Dopiero po zderzeniu z nieoznakowanym radiowozem, który zablokował mu drogę, udało się go zatrzymać.
Policjanci natychmiast wyciągnęli przestępcę zza kierownicy, obezwładniając go i uniemożliwiając dalszą ucieczkę. Po sprawdzeniu mężczyzny w policyjnych systemach wyszło na jaw, że kierował skradzionym samochodem bez uprawnień.
Zgromadzony przez śledczych materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie mężczyźnie zarzutów kradzieży w warunkach recydywy, niezatrzymania się do kontroli pojazdu oraz kradzieży tablic rejestracyjnych.
Za popełnione przestępstwa może trafić na 5 lat do więzienia, w związku z tym, że mężczyzna popełnił je w warunkach recydywy, może grozić mu dużo surowsza kara. Decyzją sądu sprawca trafił na 2 miesiące do aresztu, gdzie poczeka na proces.