Kosiarka ucięła 11-latkowi 4 palce. Chłopiec trafił do GCZD
Autor: Andrzej Zazgórnik w dniu 2023-06-28
Wczoraj wieczorem w okolicach Cieszyna kosiarka odcięła chłopcu cztery palce. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przetransportował pacjenta do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Zaraz po wypadku, do którego doszło przy ulicy Katowickiej w Cieszynie mały pacjent trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie został przetransportowany śmigłowcem LPR.
Kosiarka ucięła 11-latkowi 4 palce. Trafił do GCZD
Razem z pacjentem przetransportowano też, właściwie zabezpieczone, odcięte palce. Zostały, co podkreślają lekarze, owinięte w jałową gazę i włożone do szczelnej torebki, zanurzonej w wodzie z lodem. Dzięki temu zadbano o to, by były w suchym środowisku, co zwiększa szansę na udaną replantację, czyli ich przyszycie we właściwe im miejsce. Medycy z Katowic zadbali o to, by wykonać u dziecka wszystkie niezbędne badania obrazowe i laboratoryjne.
-To zaoszczędziło czas lekarzom w Otwocku, którzy od razu mogli zająć się leczeniem pacjenta. Chłopcu podano środki przeciwbólowe, ranę zaopatrzono i unieruchomiono – mówi Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Po nieco ponad godzinie przebywania w GCZD chłopiec wraz z ratownikiem z katowickiego szpitala wyjechał karetką na lotnisko w Pyrzowicach. Z powodów technicznych nie był możliwy transport do Otwocka śmigłowcem, dlatego Lotnicze Pogotowie Ratunkowe zdecydowało o transporcie samolotowym. Po przylocie na Okęcie pacjent został karetką przewieziony do szpitala w Otwocku, gdzie miał przejść zabieg replantacji palców.
Pacjent z obciętymi palcami trafił do Otwocka
Po tym jak pacjent trafił początkowo do Katowic, musiał, ze względu na charakter obrażeń, być przetransportowany do szpitala w Otwocku – placówki, która miała wczoraj dyżur replantacyjny i przyjmowała pacjentów z całej Polski z tego typu urazami. Jeszcze zanim chłopiec dotarł do GCZD, katowiccy lekarze byli już w kontakcie ze szpitalem w Otwocku, który zgodził się przyjąć chłopca.
Katowicki szpital podkreśla, że informuje o historii nie tylko po to aby uczulić rodziców i opiekunów na bezpieczeństwo dzieci podczas prac domowych, bo jak widać o dramatyczny wypadek nietrudno.
-Ta historia pokazuje też, jak w sytuacji kryzysowej sprawnie zadziałały procedury i przede wszystkim ludzie w GCZD. Nasi medycy w ciągu nieco ponad godziny wykonali u chłopca niezbędne badania RTG oraz laboratoryjne, znieczulili go oraz zabezpieczyli ranę. Równocześnie nasi medycy byli w ciągłym kontakcie z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym oraz ze szpitalem w Otwocku. Dzięki dobrej komunikacji z tymi instytucjami cała procedura trwała tak krótko, jak tylko było to możliwe – podkreśla Gumułka.