Teraz gramy:

Title

Artist
Background

Śląskie: Orzeł zaatakował psa, zwierzę wymagało pomocy. W internecie trwa ożywiona dyskusja

Autor: w dniu 2024-02-01

Niebezpieczna sytuacja na terenie jednej z miejscowości województwa śląskiego. Pies został poszkodowany po spotkaniu z orłem przednim i wymagał pomocy weterynarza. W internecie rozgorzała dyskusja, jednak policja studzi emocje.

W mediach społecznościowych pojawił się wpis, w którym opisana została nietypowa, groźnie wyglądająca sytuacja z udziałem suczki rasy Golden Retriever i orła przedniego. Czworonóg ucierpiał wskutek spotkania z drapieżnikiem. Jak do tego doszło?

W piątkowe popołudnie wyszłyśmy z Chelsea na spacer na górki/pola za nasze osiedle. Spacer jak każdy inny, w końcu często tam chodzimy. Tym razem spacer skończył się, jeszcze zanim się zaczął. Odeszłyśmy jakieś 300m od osiedla. I doszło do tragedii. Stanęłyśmy oko w oko z orłem. To nie jest żart. Z prawdziwym orłem. Ptaszysko zapolowało na nas. Z precyzją rzuciło się na Chelsea stojącą przy mnie ! Była na smyczy! Przy mojej nodze. Nie szczekała ani nie prowokowała ptaka. Usłyszałam pisk, skowyt, zaczęłam krzyczeć. Dopiero wtedy pojawił się on, jak się okazało właściciel ptaszka. Wcześniej nigdzie go nie było. Niestety, starcie z przeciwnikiem mimo, że trwało chwile, przyniosło obrażenia. Z oka Chelsea płynęła krew… w tym momencie czas przyspieszył. Biegłyśmy do domu, dzwoniłam po Kamila, trafiliśmy do naszego weta i po podaniu leków przeciwbólowych pognaliśmy do kliniki w Dąbrowie – próbując uspokoić cierpiącą Chelsea. Na miejscu została znieczulona i natychmiast trafiła na stół operacyjny …po długiej operacji noc spędziła w szpitalu. Orzeł atakując uszkodził rogówkę. Na tą chwilę ma zaszytą powiekę… Nie wiemy czy będzie na to oko widzieć, jest także ryzyko, że oczko straci… – czytamy w mediach społecznościowych.
Wpis pojawił się 30 stycznia o 17.39. Czytamy w nim, że sprawa została zgłoszona na policję w dniu zdarzenia. Zapytaliśmy u źródła i faktycznie było tak, że groźne sceny rozgrywały się, jak przekazał nam sierż. szt. Marcin Szopa – oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie, 26 stycznia ok. 15.00, zaś przyjęcie zawiadomienia nastąpiło 29 stycznia. Z relacji opisanej przez właścicielkę zaatakowanego zwierzęcia wynika, że właściciel drapieżnego ptaka oferował jej zwrot kosztów leczenia. Na tę chwilę wiadomo, o czym poinformował Robert Maślak z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego, iż orzeł należy do myśliwego zrzeszonego w Polskim Związku Łowieckim. Mężczyzna, jak pisze Maślak, należy do pięciu osób w Polsce mających zezwolenie na posiadanie orłów przednich, ma mieć też sokoła i puchacza.

Pod tym wpisem pojawiły się jednoznaczne komentarze:

"Mam nadzieję, że tresowanie orłów i innych drapieżnych ptaków zostanie zakazane. Kolejny relikt, który niczemu nie służy a jak widać stanowi zagrożenie dla zwierząt domowych i to nawet będących pod bezpośrednią opieką człowieka" – pisze Dariusz Grochal. W podobnym tonie są też inne komentarze.

Nie brakuje jednak głosów o zupełnie innym wydźwięku.

W tej sprawie Maślak opublikował jeszcze jeden wpis, ten przybliża okoliczności zajścia.

Pojawił się kolejny komentarz. Mowa w nim o tym, że scena wyglądała zgoła inaczej i to czworonóg był agresorem.

Policja na ten moment niczego nie rozstrzyga, będziemy przyglądać się tej sprawie.

Fot. pixabay