Stało się najgorsze. Informacje potwierdziło GCZD
Autor: Andrzej Zazgórnik w dniu 2023-05-08
Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach poinformowało dziś o śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy.
Stało się najgorsze. Zmarł ośmioletni Kamil, o którego życie i zdrowie walczono od 3 kwietnia. Informacja została oficjalnie potwierdzona przez Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach:
"Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi. Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał." – poinformowało w wydanym dziś komunikacie Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka.
Dziecko otrzymało w katowickim szpitalu specjalistyczną opiekę. Zastosowano wszystko, co niezbędne, by walczyć o jego zdrowie.
"Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca" – czytamy w dalszej części komunikatu.
"W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, którzy tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka." – informuje dziś katowicki szpital w wydanym przez siebie komunikacie.
Ośmioletni Kamil trafił do katowickiego szpitala w ciężkim stanie. Miał poważne poparzenia i złamania kończyn. Obrażenia są efektem znęcania się nad dzieckiem przez jego ojczyma. Dotąd, w związku z tym, co spotkało chłopca, zarzuty przedstawiono czterem osobom – piątego kwietnia przesłuchano zarówno 27-letniego Dawida B., jak i 35-letnią Magdalenę B. Ojczymowi Kamila zarzuca się, że 29 marca usiłował pozbawić życia swojego pasierba. Polewał go wrzątkiem i umieszczał, jak mówi prokurator Tomasz Ozimek – rzecznik częstochowskiej prokuratury, na rozgrzanym piecu węglowym, co skutkowało rozległymi poparzeniami. Dodatkowo kat miał bić i kopać chłopca, czy przypalać go papierosami. Prokuratura będzie ustalać, w jakim czasie działy się te okrucieństwa. Magdalenę B. podejrzewa się z kolei o to, że naraziła swoje dziecko na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia, jak również o to, że nie reagowała na zachowanie męża, a synowi nie udzieliła pomocy. W trakcie przesłuchania miała przyznać, że bała się zareagować na to, co działo się w domu. Dawid B. przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Przyznała się także Magdalena B., jednak ona zdecydowała się z kolei na to, by takie wyjaśnienia przedstawić. Do sądu, z uwagi na podejrzenie matactwa i wysoką karę, trafił już wniosek o 3-miesięczny areszt dla obydwu osób. W następnej kolejności Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła zarzuty 45-letniej Anecie J. – to siostra Magdaleny B. – matki ośmiolatka, który cały czas przebywa pod opieką lekarzy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zarzuca się jej, że nie pomogła chłopcu, kiedy jego zdrowie i życie były zagrożone. Była również obojętna wtedy, kiedy ojczym znęcał się nad Kamilem. Wprawdzie nie przyznała się do winy, ale w trakcie składania zeznań twierdziła, że miała świadomość tego, że dziecko jest poparzone. Kobieta została zwolniona, ale jest pod nadzorem policji. Ostatnią, czwartą osobą, która nie zwracała uwagi na krzywdę dziecka, był jego wujek.
Fot. GCZD