Ukradli auto, ale można było śledzić ich ruchy. Odpowiedzą za to, co zrobili
Autor: Andrzej Zazgórnik w dniu 2024-02-14
Ukradli auto, ale zapomnieli, że ma ono nadajnik GPS, zatem jego odnalezienie nie było specjalnym wyzwaniem. Okazało się, że mężczyźni, którzy próbowali uciekać przed policjantami, nie zdołali tego zrobić, a teraz grozi im nawet 10-letnia odsiadka.
Dyżurny świętochłowickiej policji otrzymał informację o włamaniu do samochodu od przedstawiciela popularnej wypożyczalni samochodów na kilometry. Wówczas skradziono jedynie kartę do tego pojazdu. Tego samego dnia dyżurny otrzymał zgłoszenie, że ktoś prawdopodobnie ukradł też samochód.
Auto zostało szybko namierzone. Złodzieje też
Przedstawiciel firmy, o której mowa, dzięki zamontowanemu nadajnikowi GPS widział na aplikacji drogę, którą poruszał się skradziony pojazd. Policjanci nie mieli zatem problemu, by go namierzyć. Mężczyzna siedzący za kierownicą porzucił samochód i razem z pasażerem wbiegł do klatki schodowej pobliskiego budynku.
Mundurowi bez wahania ruszyli za mężczyznami. Okazało się, że to dobrze znani stróżom prawa mieszkańcy Świętochłowic. Początkowo 20 i 23-latek zaprzeczali jakoby mieli poruszać się autem z wypożyczalni. Stróże prawa nie dali się zmylić, zresztą wszystko świadczyło przeciw nieuprawnionym użytkownikom.
Nie mogli zaprzeczyć
W trakcie czynności mundurowi znaleźli przy 23-latku skradzioną kartę z logo wypożyczalni. Drugi z nich okazał się osobą poszukiwaną – jak określają mundurowi – w celu ustalenia miejsca pobytu. To jednak nie był koniec ich kłopotów. Policjanci w trakcie przeszukania piwnicy 23-latka znaleźli amfetaminę i skradzione części samochodowe pochodzące z włamania do pojazdu, które miało miejsce kilka dni wcześniej.
Łączna wartość odzyskanych przedmiotów to ponad 15 tysięcy złotych. Mężczyźni zostali zatrzymani i usłyszeli szereg zarzutów. Grozi im teraz do 10 lat więzienia.