Zadzwonił do niej „policjant”. Oddała mu oszczędności i biżuterię

Autor: w dniu 2024-10-14

Seniorzy cały czas, mimo wielu apeli, ufają temu, co mówią im fałszywi lekarze, policjanci, pracownicy gazowni czy zakładu dostarczającego energię elektryczną. Tak było ostatnio w Rudzie Śląskiej.

Informacje o oszustach, których ofiarami padają seniorzy, mówi się wielokrotnie. Podkreślają to policjanci, powtarzają to media. Mimo to nie brakuje osób, które ślepo ufają słowom wypowiadanym przez tych, którzy podszywają się pod przedstawicieli różnych zawodów.

Policjant prosił, by schować oszczędności do reklamówki? To przecież oszust!

Mundurowi podkreślają, że apele kierowane są nie tylko do seniorów, ale także do ich rodzin i znajomych, którzy podczas spotkań mogą przypominać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa w kontakcie z nieznajomymi osobami. To, że nie trzeba być seniorem, aby paść ofiarą oszustów przekonują się coraz szersze rzesze osób.

"Zajmujemy się sprawami, w których pokrzywdzeni mają 20, 30, czy 50 lat. Do tego grona dołączyła wczoraj 65-letnia rudzianka, która oddała oszustowi podającemu się za policjanta swoje oszczędności i biżuterię" – informuje w swoim komunikacie policja.

Mimo wszystko wciąż spływają informacje o próbach oszustw. Większość z nich kończy się, jak informuje policja, jedynie na rozmowie telefonicznej. Zdarzają się jednak i takie sytuacje, w których ludzie oddają oszustom oszczędności swojego życia bądź biorą kredyty, aby spełnić oczekiwania swojego rozmówcy.

W przypadku czwartkowego zajścia męski głos przedstawił się jako policjant. Podał swoje imię i nazwisko. Swoją historyjkę tak spreparował, że zachęcił kobietę, aby schowała do reklamówki wszystkie posiadane w domu pieniądze i kosztowności, a następnie zostawiła je na wycieraczce przed drzwiami. Rudzianka wykonała wszystkie czynności zgodnie z poleceniem "inspektora". Po trzech minutach reklamówki z jej oszczędnościami już nie było. Kilkanaście minut później kobietę naszła refleksja i zadzwoniła na numer alarmowy 112. Wtedy wiedziała już, że najprawdopodobniej została oszukana.

Funkcjonariusze podkreślają, że w polskiej Policji inspektor to bardzo wysoki rangą oficer, z reguły komendant, a nie prowadzący sprawy funkcjonariusz. Dla zobrazowania policyjny inspektor to odpowiednik wojskowego pułkownika, czyli swego rodzaju dowódca.

"Kolejny raz apelujemy do seniorów i ich bliskich! Bądźcie ostrożni w kontaktach telefonicznych z nieznajomymi osobami. Policjanci nigdy nie informują telefonicznie o prowadzonych akcjach. Nie proszą też o przekazanie pieniędzy do żadnej z prowadzonych spraw czy policyjnych akcji" – apelują służby.

Mała dziewczynka wpadła do rzeki? Oszuści chwytali się różnych praktyk